Obcinamy Długie włosy.

Historia Hanki - opisana przez Karolinę.

Włosy obcięłam już kilka lat temu. Nie były jakoś oszałamiająco długie, ani nie obcięłam ich od razu. Na początku sięgały do łopatek, a w rezultacie zostały obcięte prawie na zero. Ale od początku. Zawsze nosiłam długie włosy. W pewnym okresie(przed komunią oczywiście) sięgnęły pasa. Zostały tradycyjnie obcięte zaraz po komunii, w moim przypadku za ramiona. Nosiłam długie w podstawówce, w liceum, na studiach. Były różnej długości. Raz zapuszczałam, innym razem obcinałam, ale nigdy krócej niż do ramion. Zaczęły się przygotowania do ślubu. Oczywiście hodowałam jak najdłuższe, żeby można je było ładnie upiąć. Wyszłam za mąż, poszłam do pracy i przyszła pierwsza zmiana. Musiałam wyglądać ładnie, ale jednocześnie profesjonalnie. Włosy do łopatek odpadały. Obcięłam je w takim układzie do ramion. Bez jakiegoś specjalnego żalu. Miałam już w swojej „karierze” włosy do ramion i nawet ucieszyłam się z „powrotu do przeszłości”. Nosiłam takie bardzo długo. Zaszłam w ciążę. Włosy były fajne, zdrowe, cieszyłam się. Ale moja radość skończyła się zaraz jak urodziłam mojego bobaska. Nawet nie chodziło o to że mi przeszkadzały i wpadały do oczu. Zaczęły wychodzić garściami! Chcąc nie chcąc zdecydowałam się na pierwsze obcięcie ich trochę krócej niż do tej pory. Zafundowałam sobie boba. Sytuacja trochę się poprawiła, ale nie jakoś diametralnie. Nadal wypadały, ale już jakby mniej. Trochę mi ulżyło. Jednak nie trwało to długo. Kiedy któregoś wieczora oglądałam zdjęcia, uderzyła mnie jedna rzecz, miałam takie gęste włosy! Kiedy porównałam siebie ze zdjęcia ze sobą przed lustrem, najnormalniej w świecie się popłakałam. Moje koleżanki też skarżyły się że ich włosy źle znosiły okres po ciąży, ale żadnej tak się nie przerzedziły. Można było powiedzieć, że nic mi do tej pory tak nie wyszło, jak włosy, niestety. Zaczęłam się zastanawiać jak tej sytuacji zaradzić. Przecież od początku, jak tylko zauważyłam że wypadają mi włosy, brałam jakieś preparaty które miały temu zaradzić. Jednak to nie pomagało. Nie wiedziałam czy to moja wina, czy taki już urok moich włosów. W tym momencie mąż poprosił mnie żeby go ostrzyc. Mieliśmy w domu maszynkę i tym sposobem moje kochanie miało prywatnego fryzjera. Zdołowana zgodziłam się i poszłam za nim do łazienki. Podczas strzyżenia wpadł mi do głowy pewien pomysł. Kiedy skończyłam i Tomek wstał, powiedziałam że teraz się zamieniamy i położyłam na pralce drugą nakładkę, najdłuższą, chyba 15-milimetrową. Zrobił tylko duże oczy i powiedział że on przecież nigdy nikogo nie strzygł. Wytłumaczyłam mu że to żadna filozofia i że na pewno da sobie radę. Nawet słowem nie jęknął, że chcę obciąć włosy. Wyznawał zasadę że to moje włosy i że on się nie wtrąca. Nawet mi to pasowało, nigdy nie miałam problemu, że muszę się w czymś ograniczać przy wizycie u fryzjerki . W końcu kochał mnie, a nie włosy. Pokazałam mu jak się strzyże maszynką i usiadłam na taboret. Zapytał tylko czy dobrze się zastanowiłam i czy jestem pewna. Kiedy przytaknęłam, owinął mnie ręcznikiem, wziął do ręki maszynkę i zaczął strzyc. Jak się okazało nie strzyc, tylko golić… Myślałam że widział nakładkę którą położyłam i że zmienił tą która była założona na maszynce. A była założona najkrótsza, czyli 3-milimetrowa. Wiadomo, przecież na koniec strzygłam mu boki i tył… On oczywiście jak zwykle nie wtrącał się, i myślał że chcę się obciąć tą która była założona. A ja, roztropna, zamiast dwa razy sprawdzić, albo własnoręcznie ją założyć, liczyłam że zauważy tą którą położyłam na pralce. Tak więc, kiedy zobaczyłam łysy pas zaczęłam krzyczeć (umówmy się że łysy, co to za włosy, co mają 3 milimetry, szczególnie dla kobiety…). Tomek i tak już przestraszony zapytał o co chodzi. „O co chodzi?! Nie widzisz?! Jak ja się pokażę komukolwiek taka wygolona?!”-krzyknęłam. Odparował że przecież sama chciałam i że pytał zanim zaczął strzyc. Ochłonęłam trochę i przeprosiłam go. Moja wina. Dałam mu całusa na przeprosiny i przejęłam na chwilę maszynkę. Przejechałam parę razy po głowie. Jakie to było uczucie! Nie do opisania. Poprosiłam żeby dokończył. Kiedy włosy zsuwały się po ręczniku ciarki mnie przechodziły, a jeszcze ten dźwięk maszynki… Nareszcie skończył. Przejechałam ręką po głowie i przypomniałam sobie Demi Moore w „G. I. Jane”. Humor mi się poprawił. Nie musiałam przynajmniej, taj jak Demi, iść przedtem do wojska, a i włosy nie były tak długie. To był tylko bobek, jak nazywał go Tomek. Ślicznie podziękowałam mężowi i zdjęłam z ramion ręcznik. Pierwsze wrażenie? Zimno! Jak tak można chodzić w zimie! Całe szczęście, że była wiosna i było ciepło na dworze. Cały wieczór upłynął nam bardzo miło i wesoło. Tomek uznał że trzeba oblać taką zmianę i wyskoczył do sklepu po butelkę wina. Kiedy po kilku godzinach się oswoiłam, byłam bardzo zadowolona ze zmiany. Ogólnie bardzo miło wspominam okres kiedy miałam na głowie 3mm a potem jeżyka. Może dlatego, że szybko wróciłam do figury sprzed ciąży. Jestem dość drobna i szczupła, a dołączając do tego tak odważną fryzurkę, efekt był super. Poza tym wpadłam po tym „nieporozumieniu” w manię kolczyków. Wiszące, niewiszące, duże, małe, różne-różniste. Stały się moją ulubioną biżuterią. Zawsze nosiłam włosy w ten sposób, że zakrywały mi uszy i tym samym kolczyków z reguły nie było widać, a teraz fajnie podkreślały moje rysy, kolor oczu, czy ekstrawagancką fryzurę, wszystko zależało od tego, jakie założę. Jednak najważniejsze w całej tej historii jest to, że wróciły moje gęste i mocne włosy. Pomogło im to nie do końca planowane strzyżenie. Teraz są znów takie jak przed ciążą. Jednak nie zapuszczam ich. Od dłuższego czasu noszę fajniutką króciutką fryzurkę i jak na razie nie zamierzam jej zmieniać, a na pewno nie na dłuższą. Dołączając do niej moje kochane kolczyki i jakąś ładną sukienkę, wyglądam lepiej niż większość długowłosych, jak twierdzi mój mąż. Aha, nie wspomniałam o reakcji znajomych… Dziwili się dość mocno już wtedy, kiedy obcięłam włosy na boba. Tłumaczyłam że to dla dobra ich kondycji(włosów oczywiście…). Jednak kiedy ogoliłam głowę, nie poznawali mnie na ulicy! Dopiero kiedy słyszeli mój głos, robili wielkie oczy i pytali co się stało i dlaczego to zrobiłam. Najlepsza była jednak moja mama kiedy przyszła w odwiedziny do swojego wnusia. Zadzwoniła do drzwi, ja otworzyłam, a ona… powiedziała że chyba pomyliła mieszkania i przepraszając chciała odejść! Dopiero kiedy zawołałam, że to przecież ja, nie mogła się nadziwić jakim cudem mam na głowie to co miałam. Trochę kręciła nosem, no i oczywiście zachodziła w głowę „co to ludzie powiedzą jak mnie zobaczą”. Tak więc uświadomiłam ją, że takie „włosy” wcale nie są już tak postrzegane jak kiedyś. Ludzie wolą mnie, ładnie ubraną, umalowaną, zadbaną, niż jakieś zarośnięte, zapuszczone babsko. O dziwo, po dłuższym namyśle przyznała mi rację!

Zdjęcie nadesłane przez autorkę opowiadania. Przedstawia fryzurę po strzyżeniu, nie osobę o której jest opowiadanie.


Masz już dość swoich długich do pasa włosów. Jaką fryzurę wybierzaesz u fryzjera?
Na jeża. 36,36%
Pixie lub chłopczycz 27,27%
Bob 9,09%
Do ramion 18,18%
Do łopatek 9,09%
11 głosów łącznie


Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja